Ponad 30 różnych atrakcji przygotowujemy dla Was na terenie Pikniku Pokoleń. Panele dyskusyjne, kabaret, spektakl muzyczny, międzypokoleniowy dancing, warsztaty, bezpłatny poczęstunek i oczywiście koncerty na żywo. Gwiazdą muzyczną Parady Seniorów i Pikniku Pokoleń będą legendarni Skaldowie. Poniżej prezentujemy film z niedawnego występu pokazujący, że panowie są w formie. Nieco niżej tekst Karoliny Kwiecińskiej o zespole.
https://www.youtube.com/watch?v=07OUvV3YGBk
50 LAT MINĘŁO JAK JEDEN DZIEŃ…
Na tegorocznej Paradzie Seniorów wystąpi legenda polskiego rocka – Skaldowie, autorzy przebojów znanych całym pokoleniom. Wystarczy wspomnieć m.in. Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał, Wierniejsza od marzeń, Cała jesteś w skowronkach czy Nie widzę Ciebie w swych marzeniach. Będzie okazja, aby wysłuchać fantastycznych wykonań na żywo, a także przekonać się, że nawet z 50-letnim stażem można wciąż grać nawet rock’n’rolla!
Skaldowie grają już od 50 lat – zadebiutowali w 1965 roku, powołani przez braci Andrzeja i Jacka Zielińskich. Odnieśli zwycięstwo na wielu festiwalach, w tym także w Opolu, co znacznie przyspieszyło możliwość nagrań radiowych. Na przełomie lat 60 i 70 XX wieku byli jednym z najpopularniejszych polskich zespołów. Ich muzyka zmieniała się niezwykle dynamicznie, wraz z ich wiekiem, jak i modami – od popu, poprzez folk, blues czy nawet jazz, aż po rock progresywny. Wybrane albumy stanowią kanon polskiej muzyki – czy to rozrywkowej, czy rockowej. Jacek Zieliński wspomina: – Graliśmy różną muzykę, ale wszystkie te gatunki zawsze nam się podobały – inaczej byśmy ich nie grali. Nie wyobrażam sobie grać muzyki, której bym nie czuł, nie lubił.
Wszystko zaczęło się od tzw. muzyki beatowej, niezwykle popularnej w latach 60, choć pierwsze znane piosenki zespołu nawiązują też do rodzimego folkloru liderów, m.in. Z kopyta kulig rwie czy Prześliczna wiolonczelistka. Skaldowie zasłynęli też z piosenek, a nawet utworów świątecznych („Po śniegu, po kolędzie” czy „Moje Betlejem”). Pod koniec lat 60. zarejestrowali też prawdziwe szlagiery na czele z Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał:
Ktoś mnie pokochał, świat nagle zawirował, bo
ktoś mnie pokochał na dobre i na złe,
bezchmurne niebo znów mam nad głową,
bo ktoś pokochał mnie (…) [tekst: W. Młynarski].
Zmiana stylu muzycznego przypadła na początek lat 70, kiedy to Skaldowie wrócili z trasy po USA, zainspirowani mieszanką rock’n’rolla, bluesa oraz jazzu: – Wraz z wiekiem zmieniał się nasz stosunek do muzyki, fascynacje i inspiracje. Człowiek młody słucha młodzieżowych dźwięków – tego, co modne. Jednak wraz z wiekiem gust muzyczny dynamicznie się kształtuje. Nadal podoba nam się to, co kiedyś – np. Jimi Hendrix, The Beatles, Miles Davis, Rolling Stones – ale także inne gatunki. Ja bardzo lubię także muzykę poważną, klasyczną. Chętnie wracam do Bacha czy Mozarta, którego właśnie przed chwilą grałem.
W tym też czasie wydali pierwszy album koncepcyjny, „Od wschodu do zachodu słońca”. W tworzeniu takich kompozycji oraz w improwizowaniu pomogło braciom gruntowne klasyczne wykształcenie muzyczne: – Na tę różnorodność wpływały podróże, zagraniczne koncerty, wspólne sesje, ale i artystyczna atmosfera Krakowa – na czele z Piwnicą pod Baranami, gdzie występowała m.in. Ewa Demarczyk, tu modny był jazz – poza tym muzyczne wykształcenie, gdyż uczęszczaliśmy na studia muzyczne.
Równolegle nagrywali miłe dla ucha piosenki, które zarejestrowali na albumie „Ty”. Podobnie uczynili dwa lata później, wydając lekkie przeboje „Wszystkim zakochanym”, a wymagającym słuchaczom proponując „Krywań, Krywań”. Rozbudowane aranżacje – tytułowa suita trwa około 18 minut – powstały z fascynacji rockiem progresywnym, a album wpisał się w kanon polskiego rocka: – Był to bardzo ważny album, z rozbudowanymi kompozycjami. Nie graliśmy jednak tylko rocka, choć oczywiście w danym momencie życia jedne gatunki podobają się bardziej od drugich, ale to się często zmieniało.
Nagrywanie dwóch albumów praktycznie równolegle, dla dwóch grup odbiorców, stało się niemal standardem – w 1976 roku zarejestrowali kolejny zbiór przebojowych piosenek („Szanujmy wspomnienia”), a dla wymagających – „Stworzenie świata część druga”. W 1977 roku do grupy dołączył wokalista Stanisław Wenglorz i wspólnie wyruszyli w trasę, wykonując m.in. utwory grupy Deep Purple, a także nowe kompozycje napisane specjalnie dla Wenglorza, m.in. słynne „Nie widzę Ciebie w swych marzeniach”:
Nie widzę ciebie w swych marzeniach
Dokąd odeszłaś w dzień ten nie wiem
Szaloną chmurą płyną ludzie
Dzień się zaczyna, dzień bez ciebie (…) [tekst: J. Moczulski]
W 1981 roku, kiedy w Polsce wprowadzono stan wojenny, zespół był w trasie po Stanach – Andrzej Zieliński pozostał w USA, tym samym zawieszając działalność Skaldów. Reaktywacji dokonał dopiero w 1987 roku Jacek Zieliński, a wydana dwa lata później płyta „Nie domykajmy drzwi” odniosła duży sukces. Na koncertach zaczął też występować Andrzej Zieliński, mimo że wciąż mieszkał w USA. W połowie lat 90. wydali „Podróż magiczną”.
Dopiero w 2000 roku zorganizowali wielki koncert z okazji 35-lecia. Po pięciu latach, w 2005 roku, ponownie zaczęli istnieć jako zespół, a rok później wydali album „Harmonia świata”. Skaldowie występują w tym samym składzie od 1969 roku: – Mieliśmy chyba sporo szczęścia, gdyż skład się szybko ustabilizował. Gramy ze sobą bardzo długo, a niektórzy w ogóle grają tę muzykę rockową czy big-beat dłużej, np. Szwagry. Po drodze nastąpiła przerwa – wybuchł stan wojenny, brat został w Stanach – ale mogę śmiało stwierdzić, że panuje między nami jakaś chemia, chęć gry, dogadujemy się, nikt się nie obraża.
Ostatnią płytą studyjną Skaldów jest „Oddychać i kochać” z 2009 roku. Dziewiętnasty album, z piosenkami nagranymi w latach 1972–1980, wydano rok później. W 2015 roku zespół obchodził 50-lecie działalności i zorganizował jubileuszową trasę. Gościli wtedy m.in. w Warszawie, Krakowie, Krakowie, Poznaniu czy Wrocławiu. Ukazał się też kolekcjonerski boks liczący aż dwanaście albumów oraz płyta DVD z filmem krótkometrażowym przedstawiającym historię Skaldów: – To 50 lat minęło nam bardzo szybko, choć wiele się w tym czasie wydarzyło. A czy czuję się wciąż rock’n’ rollowcem, mimo że po siedemdziesiątce? Ja jestem jeszcze przed ’70, ale już mi do niej niedaleko – mam 69 lat. Wydaje mi się, że rock’n’ rollowcem jest się przez całe życie, choć my nigdy nie graliśmy tylko rocka, ale też piosenki romantyczne jak „Cała jesteś w skowronkach, zahaczaliśmy o folk, muzykę klasyczną, big beat. Mimo to rock’n’rollowcem jest się przede wszystkim w sercu, więc jest się nim przez całe życie, niezależnie od wieku, bo to oznacza sposób patrzenia na świat. Ta najważniejsza perspektywa się nie zmienia.
Obecnie, kiedy minęło ponad 50 lat na scenie, zespół wciąż działa. Trwają prace nad albumem z m.in. z nowymi nagraniami, ale i z początków działalności zespołu: –Prawdopodobnie ukaże się album, nad którym pracuję z okazji 70. roku życia. Znajdą się na nim nowe utwory, skomponowane przeze mnie, ale także kilka niepublikowanych wcześniej. Wiem też, że brat również szykuje coś specjalnego na tę okazję…
Podsumować ponad 50 lat komponowania i koncertowania najlepiej można też poprzez muzykę. Skaldów czekają teraz intensywne próby, na których będzie sporo improwizowania, długich, rozbudowanych kompozycji z lat ’70. Z kolei już 25 czerwca zagoszczą na Paradzie Seniorów i Pikniku Międzypokoleniowym: – Zapraszam na koncert, gdyż dopóki są siły i chęci, trzeba grać i komponować. Wiek to nieubłagana zmiana, niosąca ze sobą kolejne. Wraz z nim zmienia się podejście do życia i muzyki, lecz jedno się nie zmienia – umiłowanie do samej muzyki. Dopóki są siły i chęci, trzeba komponować i grać. A ludzie posłuchają i ocenią, czy im się to podoba, czy nadal jest coś warte…